Mgr inż. w branży IT

Dzisiejszy, a zarazem pierwszy, wpis dotyczy znaczenia tytułu Mgr inż. w branży IT. Temat poruszony nie bez powodu, ponieważ, gdy poziom adrenaliny po obronie egzaminu inżynierskiego i noce pochłonięte przez projekt inżynierski zostały odespane, zadałem sobie pytanie: ok, zawód jest, ale co dalej?

Na tak postawione pytanie jeszcze całkiem niedawno  bez zastanowienia odpowiadałem: magisterka i praca. Po głębszym przemyśleniu pewnych spraw, dyskusji ze znajomymi i analizie rynku pracy coraz jestem skłonny powiedzieć self study i praca, magisterkę można sobie z czystym sumieniem podarować. Z czego wynika ta zmiana?

Przede wszystkim z tego, że wcześniej nie skupiałem się na tym problemie bo: 1) temat był odległy, 2) nie widziałem alternatywy. Poza tym wydawało mi się, że mgr inż. z niezerowym  doświadczeniem w branży jest wystarczająco atrakcyjny na rynku pracy. Jak mylne było moje przekonanie uzmysłowiłem sobie dopiero podczas przerwy między inżynierką i magisterką.

Mając dużo wolnego czasu zacząłem chłonąć jak gąbka wiedzę z .NETowego świata, wyznaczyłem sobie nowe cele, wytyczyłem ścieżkę kariery, którą mam zamiar podążać, zobaczyłem siatkę przedmiotów dla mojej specjalizacji i plan zajęć. To właśnie niezadowalający plan rozpętał burzę w mojej głowie, która jak się okazuje całkowicie zmieniła moje poglądy na pewne sprawy.

Zakładałem, że oprócz zajęć dam radę pracować na ½ etatu, dokształcać po godzinach w dziedzinie m. in. .NET i tematach związanych developmentem, ponownie usystematyzuję treningi i jeszcze zostanie mi coś na relaks. Mój misternie ułożony grafik diabli wzięli kiedy zobaczyłem obowiązujący plan zajęć i uwzględniłem fakt, że doba ma 24h, z których 8 przeznaczam na sen. Wniosek był oczywisty, z czegoś trzeba zrezygnować.

Po wnikliwej analizie doszedłem do wniosku, że najmniej atrakcyjna okazuje się kontynuacja studiów z kilku powodów:

  1. Magister to tytuł naukowy poświadczający (teoretycznie) wiedzę, a nie konkretne umiejętności (w odróżnieniu od zdobytych certyfikatów, doświadczenia, czy projektów wykonanych we własnym zakresie).
  2. W zdecydowanej większości ofert pracy nacisk położony jest na doświadczenie i co najwyżej wykształcenie wyższe techniczne.
  3. Plan zajęć znakomicie utrudnia podjęcie pracy i zdobywanie doświadczenia.
  4. Występują upierdliwe przedmioty do zdania, co gorsza żaden z nich pożytek.
  5. Wartość merytoryczna wyniesiona z zajęć jest niewspółmierna w stosunku do czasu trwania.

Punkty przedstawione powyżej powinny być dla mnie wystarczającym sygnałem, że szkoda czasu i najlepiej ten cały II stopień olać. Jednak (póki co) dalej studiuję, kosztem tego, że tymczasowo zmniejszyłem czas na eksplorację .NETowych technologii, rozwój własnego projektu i regularne treningi. To, co mnie trzyma na uczelni to presja wynikająca z tego, że w zasadzie każdy jest magistrem, co teoretycznie może utrudnić ewentualny awans i zamknąć ścieżkę kariery. Poza tym nie wiem na ile prawdziwa jest sytuacja, że pan nie-magister będzie traktowany jak Howard w serialu The Big Bang Theory.

Postanowiłem zapytać znajomych dlaczego zdecydowali się na dalsze studia. Odpowiedzi były dla mnie o tyle zaskakujące, że w znacznym stopniu pokrywały się z moimi odczuciami i przemyśleniami. Wśród argumentów nie chcę stracić zniżek, chcę odwlec w czasie regularne 8-godzinne dniówki, nie chce mi się jeszcze pracować bardzo często spotykałem się ze stwierdzeniami w naszej kulturze panują takie a nie inne stosunki społeczne, presja otoczenia, bez magistra jest mniejsza stawka. Znajomy z roku (IneQuation) niejednokrotnie podnosił dyskusję na ten temat:

Całość (z mojego punktu widzenia) sprowadza się do tego, że jeśli masz magistra, to:

  • – rodzice/dziadkowie/dziewczyna/ktokolwiek przestają ci suszyć głowę,
  • – jeśli masz ochotę zostać na uczelni to możesz,
  • – jeśli kiedyś miałbyś ochotę/przymus pracować w na tyle dużej firmie, że mają osobny dział HR zatrudniający więcej niż 1 osobę, to:
  • – nie zostaniesz odsiany od razu na wstępnym etapie rekrutacji,
  • – nie odmówią ci awansu z powodu braku wykształcenia,
  • – jeśli chciałbyś wyjechać do pracy poza UE i potrzebował wizy, to prawie wszędzie (np. do USA) za magistra jest więcej “punktów”, niż za inżyniera.

Zauważ, że przy prawie wszystkich argumentach pojawia się magiczne słowo “jeśli”. Jako, że nie jestem człowiekiem, który nie ma na siebie pomysłu i nie jestem skłonny pozostawiać rzeczy w rękach losu, to te argumenty zupełnie do mnie nie trafiają. Nie mam najmniejszej ochoty pracować na uczelni, nie mam zamiaru pracować w korporacji.

Natomiast mam zamiar wyjechać kiedyś poza UE, i dlatego uznałem, że dla spokojnej głowy z wizą jednak warto spiąć poślady jeszcze przez 3 semestry. (…)

Rzucić studia jest bardzo łatwo, pytanie tylko co dalej? Dla mnie alternatywą byłoby zastąpienie wykładów oglądaniem filmów z takich serwisów jak  Tekpub, Udacity, Coursera, czy Puralsight. Zamiast nudnych laboratoriów i ćwiczeń zaimplementowanie kawałka własnego projektu. Dopełnieniem całości byłoby przystąpienie do certyfikatów jako alternatywa dla egzaminów. To wszystko stanowiłoby dodatek do pracy. Dzięki temu odwróciłbym hierarchię, bo teraz to praca i doświadczenie są dodatkiem do całej reszty.

Zdaję sobie sprawę, że zebrane myśli nie wyczerpują tematu, dlatego pozostawiam temat otwarty do dalszej dyskusji. Przede wszystkim zależy mi na odzewie osób, które zakończyły już przygodę ze szkolnictwem wyższym, zetknęły się z regularną pracą i są w stanie powiedzieć jak to wszystko wygląda z innej perspektywy.

Kolejne wpisy będą już bliżej techniczne więc może ktoś zostanie na dłużej :).

10 Comments Permalink
10 comments on “Mgr inż. w branży IT
  1. Moim zdaniem, skorom masz już inz. warto skupić się teraz na pracy (zrozumiałem ze masz jakaś 😉 – jeśli nie to warto się już rozglądać) i budować jak najszybciej doświadczenie. Mgr zawsze można zrobić zaocznie jeśli się chce przecież. Generalnie pracodawcy patrzą na doświadczenie, no chyba ze z założenia szukają kogoś zielonego do przyuczenia, to zależy zeby był po informatyce i pokrewnych.
    Tak ze jeśli masz możliwość zdobywać doświadczenie to korzystaj, studia robiąc ewentualnie w miarę możliwości… jak nie dasz rady trudno 😉

  2. Inż. != wykształcenie wyższe 🙂 w polsce nazywamy to niepełnym wykształceniem wyższym. Po drugie myśle że warto miec Mgr. z głowy to tylko 1,5 roku a napracować się zdożysz. Teretycznie do 65roku zycia ;). Pracy jest masa od zapotrzebowania na junorów aż na wysokiej klasy wyjdaczy z 15 letnim doświadczeniem. Po drugie jak poczujesz kase to na pewno Ci się odechce studiować bo po co ? Ja tam bym sie skłaniał na poświęcenie tych 1,5 roku na Mgr już i tak poświęciłeś 3,5 wiosen na inż.

    • Niestety w naszym kraju panuje błędne przekonanie, że wyższe wykształcenie zaczyna się dopiero od magistra, a prawda jest taka, że nawet licencjat daje pełne wyższe wykształcenie. Magister to jest dodatkowy tytuł naukowy. To parcie na papier jest dla mnie niezrozumiałe, bo coraz częściej dochodzi do sytuacji: -Mam magistra. -No dobrze, a co Pan/Pani potrafi? -Hmmm, no jestem magistrem..

  3. Z tym “pracy jest masa” to nie do konca jest tak 😉 Ja sam przeszedlem te drogę która proponujesz, tzn skonczylem jak “pan bog przykazal” 5-letnie studia magisterskie nie pracujac w tzw. miedzyczasie w IT. I co? Jak przyszlo do szukania pracy, to zanim mnie ktos zatrudnil odbylem 14 (!) rozmow kwalifikacyjnych (nikt mnie nie chcial bo mimo mgr nie mialem doswiadczenia) – dlatego polecam wszystkim zdobywanie doswiadczenia najwczesniej jak sie da, najlepiej podczas studiow – to oszczedzi pozniejszych stresow zwiazanych z szukaniem pracy 😉

  4. Nie no ja nie mówie żeby nic nie robić podczas studiów 🙂 ale wiesz jeśli nie masz cczasuna prace albo nie ma pracy na 2/5 albo 3/5 etatu to zawsze zajmij się robieniem swoich projektów i potem jesli pokażesz takie portfolio to na pewno uznają to za doświadczenie. Bierz udział w IC, zdobywaj kontakty poprzez konferencje i inne konferencje. A praca sie sama znajdzie :). Pozakładaj sobie konta na LinkedIn oraz innych tego typu portalach
    jak ostatnio procent pisał http://www.maciejaniserowicz.com/2013/03/04/nie-izoluj-sie/

    • To, co napisałeś może się sprawdzić jeżeli chodzi tylko o doświadczenie samo w sobie :). Niestety jak się już ma pewne zobowiązania finansowe to rzucić pracy na rzecz swoich projektów nie można. Oczywiście, alternatywa to studia zaoczne, ale jak takie studia wyglądają każdy wie, dodatkowo kosztują i to niemało.

  5. Mam podobnie odczucia. Na szczęście u mnie uczelnia nie przeszkadza w pracy ze względu na tryb wieczorowy. Bardziej ogranicza życie towarzyskie przez zajęcia w piątki o późnych porach + sobotnie dni w całości zajęte przez uczelnię.

    Na szczęście 3 semestr już jest w miarę spokojny, a jedynie praca magisterska może niektórym przeszkadzać. W moim przypadku mam trochę szczęścia, że temat w całości pokrywa się z moim obszarem zainteresowań, obowiązkami w pracy i tego typu podobnymi rzeczami.

    • W chwili pisania tego postu byłem rozbity i (jeszcze) studentem dziennym. Jednak chwilę później przerwałem zaczęte studia, poczekałem pół roku i teraz studiuję zaocznie. Teraz faktycznie kilka weekendów mam wyciętych z życia ale sumarycznie jestem szczęśliwszy. Dodatkowo mogę bez problemu pracować.

      Aktualnie jestem już na 2 semestrze magisterki więc upragniony koniec coraz bliżej – i podobnie jak u Ciebie, mój temat zbiega się z tym, co robię w pracy więc ostatecznie udało mi się wszystko wyważyć.

  6. Najlepszym połączeniem jest doświadczenie i mgr.inż ale jak ma się mgr i nie ma doświadczenia, to pracy i może troche jest, ale jako junior i trzeba ją poszukać.

Say something

Your email address will not be published. Required fields are marked with a grey bar.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code class="" title="" data-url=""> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong> <pre class="" title="" data-url=""> <span class="" title="" data-url="">